piątek, 16 stycznia 2015

VI.

11-26


znalazlam sie w miejscu do którego chcę wracać. nikt mnie nie głaszcze po głowie, nie interesuje się moją fizycznością, ale mimo to stara sie mnie poznać. ja też staram się poznać 11. podstawą jest wnętrze, a właściwie bałagan w nim. nie radzimy sobie z sytuacja w domu, pracy, nie jestesmy zadowoleni z siebie, widzimy swiat w szarych barwach, a siebie uznajemy za bezwartosciowe osoby. nasze zycie reguluja male tableteczki skrupulatnie brane co dzień. bez nich bylibysmy roztrojona galareta pelna emocji, fobii i niezrozumialych mysli.  nie wychylamy sie z tlumu, dbamy o czystosc, dbamy o dzieci, gotujemy, funkcjonujemy. jest to mechaniczne zycie. wykonujemy kanon czynnosci nalezacych do utartego standardu zycia. nie zyjemy duchem. nasz duch, pozytywna energia, ambicja, zaangazowanie ulecialo gdzies. nie udzwignelismy porazek, słów, emocji. jestesmy jak emocjonalne gąbki których niestety nie da sie wydrzemnąć. nie udzwignelismy swojego zycia, zamknelismy sie w izolacji. caly ten proces trwa latami. zdrajca sa momenty wyżu. pojawia sie wzmozona aktywnosc, w miare dobry nastroj, kreatynosc, chec zmian. pęka to ja bańka samoistnie lub po ingerencji kogos z zewnatrz. zdrajca sa momenty nizu niekiedy tak skrajne ze prowadza do roznych prob. szaleniec, idiota, niezrównoważona osoba, postradał rozum.

zagubilam sie. mały odsetek siebie znalazlam wsrod 26. jestesmy tak rozni, ale tak bardzo siebie rozumiemy. potrafimy razem plakac, smiac sie, siedziec w ciszy i glosno mowic. wspieramy sie. nie oceniamy sie.  dawno nie odczuwałam przywiazania a teraz potrafie go potwierdzic w 3 dniu istnienia 26.
boje sie. przepelnia mnie ogromny strach. czeka nas cholernie ciezka droga ktora konczy sie tak wieloma znakami zapytania. przeraza mnie mysl co bedzie dalej. jak sobie poradzimy bez siebie. czy 11 w ogole dotrwa do konca i czy kazdy w ostatecznosci odnajdzie spokoj i szczescie? ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz