wtorek, 23 września 2014

II.

I nastała jesień. Pora roku wredna dla naszych nosów i gardeł. Chyba już co 3 osoba ma już za sobą lub aktualnie przechodzi conajmniej przeziębienie. Mój organizm to również dopadło. Nie pytajcie jaka byłam zła, gdy lekarz mi wręczył receptę na antybiotyk i wymusił na mnie chociaż 3 dni urlopu chorobowego. Tuż po nim pognałam jak najprędzej na siłownie (mimo wciąż zażywanych leków) i jaki był tego efekt? Trening wykonany w 50% procentach i stan wypompowania wszelkich sił. Po zakończeniu antybiotyku na gardło mój organizm dał się we znaki z zatokami. Do treningów podchodziłam 2 razy, lecz było to mało komfortowe dla mnie. Aktualnie zatoki uważam za wyleczone w 80% zatem powracam do ćwiczeń. Dzięki temu wykorzystam swój mini urlop w maksymalny sposób.
Mamy już w sumie wtorek a wciąż odczuwam zmęczenie. Maraton 3 dniowy w pracy z jednodniową przerwą i dalszym 4 dniowym maratonem połączony z urodzinami mojej siostry E., imieninami B. i wypadem do Torunia doprowadził do tego, że w sobote po powrocie z wypadu do miasta nad Wisłą wypiłam nową Warkę o smaku gruszki i zasnęłam w koszuli wtulona w poduchę w kwiaty. Po 2 h sie przebudziłam, a w pokoju wciąż jest B. wraz z przyjacielem i wciąż słuchają tej samej muzyki, którą do dzisiejszego dnia nuce, lecz dziwnym faktem pustych butelek przybyło. Jestem kobietą wyrozumiałą. Chłopcy nie widzieli się miesiąc, a ja w zamian dostałam malutki bukiet kwiatów, który kolorystycznie nawiązuje do mojej marynaki. Jeśli każdy weekend będę zarywać by móc z nich wykrzesać każdą możliwą chwilę to już widzę jakie pieniądze będę pozostawiać w aptekach. Już nie mam pomysłów na wzmocnienie organizmu. Zdrowa dieta i suplementy nie pomagają. Klimatyzacji staram sie nie używać w aucie. Jedyne czego nie moge zmienić to temperatury w jakiej przebywam przez 8 h w pracy. Zatem byłabym wdzięczna za całą listę z poradami. Każdą rozważe i wchłonę w swoje życie.

I.

Nie lubię powitań. Kojarzą mi sie jedynie z czasem, który jest określony, ujęty w konkretne ramy. Czas który sie zaczyna i musi się też skończyć. Powitania niby pełne pozytywnych ekscesów zawierają również nutkę negatywnych emocji zwiazanych z finishem, które rozpoczynają. Są jedynie formalnością, grzecznościową sytuacją narzuconą przez wpajane nam od maleńkości zasady dobrego wychowania. Dobrze, może start jeszcze przetrawię, lecz pożegnania są istnie przygnębiające. Jutro będzie kolejny dzień, kolejne możliwości. Jeśli nie jutro to na pewno będzie inna możliwość na rozmowę, spotkanie, kontakt. Po co więc mówić ' do zobaczenia' skoro zakończone wydarzenie znowy nastąpi? Tak dla zapewnienia, że sie w to wierzy? To zbędnę, gdyż i tak człowiek ma nadzieję na to, iż przyjemne sytuacje się powtarzają. No chyba, że mamy do czynienia z pesymistką, negującym wszystkie pozytywy w życiu. Lecz to odrębny temat. Temat rzeka. Zbyt, krótkie jest życie by smęcić i marudzić. Uśmiech proszę. Wywoła on pozytywne emocje, dobrą pamiątkę, a także dobrze będzie świadczyć o Tobie. Mówisz, że nie przejmujesz sie tym co myślą inni. Inni to też Twoja rodzina i przyjaciele. Dlaczego traktujesz ich inaczej niż nie znajome Ci osoby? Otwarta/y i uśmiechnięta/y dla bliskich, a dla obcych negatywnie nastawiona/y? Każdy zasługuje na szacunek i te samo traktowanie. Musisz dawać innym to co Ty od nich wymagasz. Wymagasz akceptacji, pozytywnego odbioru? Musisz się zdobyć na to by móc samemu to podarować. Nie potrafisz tak? Rzeczywiście wymaga to dużo energi i samozaparcia. Należy emocje trzymać na wodzy w każdej sytuacji. Nawet gdy ktoś obcy wywyższa się, źle Cie traktuję, patrzy na Ciebie z góry na pewno się zdziwi, gdy Twoje podejscie będzie pozytywne. Da to mu do myślenia, może nieco odmieni jego życie. Od błahostek zaczyna sie zmieniać życie. A życie wciąż się zmienia. Ba, nawet musi, nie można stać w miejscu i obserwować to co już się ma, co się zdobyło. Jesteśmy zdobywcami. Możecie nie wyśmiewać tego zdania? Zdobywcą nie jest jedynie osoba, którą fascynuje podbijanie kolejnych szczytów górskich. Każdy człowiek na swej drodze ma konkretne cele, które zdobywa. Niekótrzy są bardziej ambitni inni mniej. Jedni są uparci i szybko im idzie osiąganie kolejnych szczebelków, a inni leniwy stoją w miejscu i marudzą. Ci drudzy marnują czas, którego nikt i nic im nie zwróci. Życie należy przeżyć tak by pod jego koniec kręciła się łezka w oku, wspominając je, opowiadając dzieciom, wnukom. Najlepiej by pozostała po nim pamiatka trwała - nie tylko wspomnienia, które ulecą wraz z nasza duszą, lecz pamiątki namacalne - zdjęcia, nagrania, przedmioty, teksty, pamiętniki, wiersze, piosenki, dzieła sztuki itp. Warto odnaleźć swój ukryty artyzm by móc zostawić pamiątkę dla pokoleń. Istnieje też druga kwestia - kwestia szacunku do swojego zdrowia, ciała, życia. Aby mieć jak najdłuższy okres na zdobywanie celów, nabywanie wspomnień, wykonywanie pamiątek należy dbać o tryb swojego życia. Chcę na własnych doświadczeniach zobaczyć jak ten tryb można polepszyć, zmienić i co można po sobie zostawić osobom, które będą się interesować naszym życiem. Mam nadzieję, że mi to wyjdzie :)