poniedziałek, 12 września 2016

XVIII

Witam

Cholernie długo mnie tu nie było. Niby lato, ciepło, a jednak nie do końca tak jak miało być. Mój M złamał kość srodrecza więc byliśmy przez cały lipiec zdomowani. A sierpień? Trzasnal raz dwa. A tu już wrzesień. Oliwka kończy roczek lada moment. Już prawie sama chodzi. Jeszcze jest ciepło. M znowu zatrybil prace. Nawet zdarza mu się mniej narzekać. A ja? Jakoś tak lepiej się czuje. Psychicznie. A bo tu mieszkanie szukamy - w listopadzie musimy kupić, a bo ostatnio ludzie jacyś zyczliwsi - może przez większą ilość słońca, a bo lelek ma dobre wyniki krwi, a bo z M się układa, a bo ... dostałam propozycje awansu. To ostatnie jakoś szczególnie mnie uspokoilo o dziwo. Pamiętam jak bardzo nie chciałam tam pracować. Może nie ze tam, ale ze w tej sieci. Bo przecież to chyba najgorsze bagno. Tłumaczyłam sobie podjęcie tam pracy Tym ze to tylko startup po długim okresie na bezrobociu no i zresztą już w podobnym miejscu pracowalam, tyle że się zwolnilam po blisko 2 latach Ale to szczegół. Póki co nie 2 lata, a blisko 4 miesiące pracuje w jednym miejscu. Jedynie 4 a tu taka propozycja - pierwszy +. Mogli zaproponowac to komuś innemu, przecież pracują tam ludzie nawet po parę lat, a jednak ja - kolejny plus. Z drugiej strony może są świadomi tego iż jest w chuj obowiązków i kierowniczka wiedziała ze się nie zgodzą, ale to takie spekulacje. A ja? Powiedziałam ze spróbuję, by nieco lżej się czuć jak nie wyjdzie - miałam tylko spróbować. Jestem aktualnie na tzw. miesięcznym przyuczeniu do nowych obowiązków -  codziennie uczę się czegoś nowego. No i fajnie. Stopniowo się cze, a nie jak niekiedy miałam - od razu rzucali na głęboką wodę (punkt info w K.). Z nazwy funkcji wynika główne założenie mojej funkcji. A ta nazwa to też czynność która już właściwie w 80% ogarniam. Oj dobra bo dzisiaj utworzylam 2 PZ i kierowniczka krecila nosem, no ale przecież usunelam niepotrzebny, o co halo? Hellol?! I, tak wygląda moje aktualne podejście. Komentuje wręcz non stop aktualny przebieg zdarzeń. Gdyby to nagrywać to dobra komedia by z tego wyszla. Np ogarniam towar i sobie śpiewam. Obsługuje klientów i ktoś jest niemily wobec mnie, to nieco mruze oczy i hejtuje czleka w myślach. Bądź dziś liczę $ i coś się nie zgadza, liczę więc drugi raz a w tym czasie odbiera telefon od mamy, który ja nieco Wkurzyl (nieco? Hahaha) ostatecznie wychodzi na to że jestem na plusie. A kier już coś tam bejkocze pod nosem ze to i tam to - a ja - a weź się od... Se myślę, czekam za kartka z kwotą wkładu, zamykam karetkę i biore głęboki oddech i idę w ch... Wracając normalnie do swojej pracy. A nie, poszłam zakupy zrobić po tym ;) także tak. Nikomu dziś tego nie opowiadalam stąd takich skrót dzisiejszego dnia.
A tak poza tym to sporo zmian przede mną. Albo planów zmian. Dietę wegetariańską już wprowadzilam, no.może nie w pełni Ale to kwestia dopracowania. Odświeżam powoli fotograficzne kontakty. Dużo działam - ostatnio rzadko kiedy usiedze w jednym momencie przez dluuuzsza chwilę. Dodatkowo planuje rzucić palenie i wziąć się za treningi. To ostatnio to natchnelo mnie z 3 h temu. Chodakowska zapraszala do wyzwania 110 dni i se pomyślałam może w końcu wezmę w nim porządnie udział? Już 2 miesiące na jej diecie byłam, Ale to stare sprzed roku dzieje. A teraz i tak planowałam wrócić na siłownię chociażby na bieżnie bądź rowerek tak wstępnie. A tu od razu na głęboką wodę. Podobno to jest dobre. Ale nie zawsze, więc może tak stopniwo, muszę najpierw przyzwyczaić swój organizm do innych zadan. Chociaż wam powiem że jakieś miły przez ta pracę dostałam :D wczoraj zauważyłam i chwalilam się mojemu M. :D i schudłam kg! Jupi! Regularniej jem i głownie warzywka więc wyszło mi na lepsze. Tylko z cerom coś ostatnio nie tak. Nie mogę z nią dojść do ładu... A może to ma jakiś związek z odrzuceniem mięsa? Tego to ja nie wiem , ale dawno sobie standardowych badań nie robilam więc przy trzeba było. Ale to na kolejny dzień wolny planuje chociaż nie wiem kiedy on jest - czekam za zmiana grafiku. A jutrzejszy dzień wolny? Na Maxa zaplanowany - 12 zadań do wykonania, a wstać trzeba już o 7 więc kończę. Jeszcze terminy muszę wpisać dziewczynom na jutro :/ już mi się nie chce. Narobilam się dzis cholernie.

Siii juuu.
J.

P.s.zauważyłam zduplowanie nr postów. Ten post kończy pełnoletności bloga! Haha
P.s. 2. Właśnie przeczytałam ponownie chyba jedyny komentarz na tym blogu pod postem XIV. Pamiętam jak nieco unik mnie i się zastanawiałam kto z mojego otoczenia taki anonimy i odważny, bo ktoś kto mnie nie zna w rzeczywistości nie sformuowal by tak tego komentarza. Nieistone. Przeczytałam, przeanalizował i wiecie co? Od praktycznie początku roku stopniowo się zmieniam. Mozna by rzec ze porownujac mnie do tej z przed rokiem zmieniłam się o 180stopni. Inne nastawienie, inna energia, inne zachowanie. Wiadomo to co by zawsze niekiedy ma swoje przejawy, ale jest to mega rzadko. Generalnie porównania są dla słabych, ale to porównanie samej siebie przez przyzmat czasu uświadamia ze nie stoi się w miejscu a rozwija. I o to chodzi! Miałam za długi postuj w swoim życiu, przeleciało mi przez palce parę miesięcy a zliczajac może i lat. Ale czy to istotne gdy wiem że to już nie wróci? Cholernie się cieszę ze ten pieprzony etap jest za mną. Depresja jest gownem. Teraz stoję o własnych siłach i planuje iść dalej. A kto wie może i biec? Pora nadgonic stracony czas którego nikt nie odda nadprogramowo.

sobota, 19 grudnia 2015

XVII.

Często wątpię. Głównie w to co dzieje się w moim życiu. Wątpię że mi się uda, wątpię że jestem odpowiednią osobą w tym miejscu itp. Jednak o dziwo, mimo że popełniłam w życiu cholernie dużo dziwnym decyzji, 99% ich nie żałuję. Bo skoro coś zrobiłam, coś postanowiłam nawet pod wpływem chwili to to oznacza że w tym momencie sądziłam iż to jest dobre. Choć w wielu przypadkach w późniejszym czasie okazywało się ze wcale tak nie było. Tak też miałam dużo dziwnych, złych znajomości, dużo dziwnych złych sytuacji. Dzięki temu mam bogatsze doświadczenie. Jednak jestem typowym Polakiem - mądry po szkodzie. Nie uczy się z porad ludzi bardziej doświadczonych - wszystko muszę poczuć na własnej skórze. Po wielkim sparzeniu się na ogół wycofywalam się z życia. Moja energia przygasala a ja przygladalam się życiu z boku. Sądziłam że tak po prostu mam. Taki mój urok czy coś. Rok temu okazało się że nie do końca ja to ja. Tak jakby siedziało coś we mnie i niekiedy bawiło się w moje życie. Siedzieć to będzie do końca moich dni. Powoduje że dużo śpię, że często jestem rozdrazniona. Ze niekiedy cały tydzień spędziłabym pod kocem a w inny wręcz bym się zabiegala. Dziwny stan. Bardzo zmienny. Trzeba z tym walczyć. Każdy dzień jest taka mini walka z samym sobą. Mimo że coś w głowie mówi mi że na nic nie mam dziś sił, że przecież jestem do dupy, to staram się z tego dnia wykszesac jak najwięcej, by mieć choć odrobinę satysfakcji i moc sobie powiedzieć nie było tak źle. Ale bywa źle. Bywają tygodnie pełne łez, wówczas na ogół przypominam sobie ze mimo instrukcji walczę z tym głównie sama. Sięgam po zielony koszyczek, odlamuje mała biała tabletkę, a później kolejna. Efekt będzie za miesiac, lecz ja jestem zadowolona z siebie ze coś dla siebie zrobiłam. Co z tego ze po 4 dniach przerywam cykl i ostatecznie efektu nie będzie? Bo poczułam się lepiej przecież. To wszystko jest strasznie zakręcone. Nie życzę nikomu takiej walki, takich obaw, dzikich radości i smutków. To wykańcza czlowieka po części. Najgorsze jest to że na ogół mało kto to rozumie. Niby się stara lecz nie potrafi pomóc, bądź nie wie jak. Nikt nie wie. Dlatego, mimo że potrzebujemy aniołów i może je mamy to i tak jesteśmy z tym sami.
Chyba że ma się swoją 11stke. Mija już rok odkąd poznałam swoją 11stke. Nie liczyła się osoba ponad nimi. Liczyli się oni. Podobne doświadczenie, podobne historie, podobne podejście do życia. Zmanimulowana odrzucilam wszelka pomoc. Po przecież poradzę sobie sama. A teraz tęsknię za nimi... Mogłabym wrócić, poznać kolejną grupę. Lecz to nie będą oni. To nie będą te same szczere uśmiechy przez łzy. Pełne ciepła rozmowy na wszystkie tematy. Wspólne posiłki, wspólne żarty. Jeny, jak ja tęsknię...

czwartek, 17 grudnia 2015

XVI.

ciężko jest ruszyć z miejsca. z miejsca w którym jest w miarę dobrze i jest w bezpiecznie. ciężko ze stanu uśpienia, bezczynności przejść w stan gotowości. ciężko jest się wziąć w garść, gdy właściwie nigdy nie robiło się tego dobrze. ale tak trzeba. chociażby pod publikę należy się uśmiechać, wykonywać to co nam odgórnie nakazano. szkoła, praca, rodzina. bo jak żyć inaczej? przecież to jest właśnie schemat szczęścia, według którego należy żyć. życie zmienia się w mechaniczne wykonywanie narzuconych zasad i stereotypów. z czasem ciężko być indywidualistą. wmawiają nam żę każdy człowiek jest inny, lecz z czasem większość ludzi gubi się w tym. zanika ich oryginalność, pomysłowość, żywiołowość, radość. stajemy się tłumem szarych ludzi. wszyscy ci którzy wychodzą poza ten schemat są krytykowani. bo jak oni tak mogą? jak oni mogą być artystami, starymi kawalerami, podróżnikami, badaczami, samotnie wychowującymi rodzicami, ludźmi kochającymi inaczej itp.? no jak? jak oni tak mogą? skandal! hańba! wstyd! wmawiają nam 'podążaj za marzeniami', a gdy dorastamy nasze marzenia odchodzą na odległy plan, a wmawiane jest nam 'musisz się wziąć za siebie i robić tak bo tak trzeba'. dziecięca radość, marzenia giną w dorosłości. my ludzie giniemy w tym procesie. procesie który wymyśli ludzie ludziom. niegdyś mądrzejsi wykorzystywali mniej oświeconym by pracowali dla nich. schemat wszedł w życie i trwa do dziś. mało co się zmieniło. nadal jesteśmy wykorzystywani, upokarzani, zmuszani itp. bo tak trzeba. bo nie można się postawić rodzicom, nauczycielom, szefom, urzędnikom itd. nie wolno! bo oni mają większe doświadczenie, większą wiedzę. ok. są przypadki gdy się to sprawdza. jednak często te wielce oświecone umysły zatrzymują się na pewnym etapie rozwoju i nie przyjmując zmian, bądź dalszych świeższych informacji. trwają w swej rzekomej, wykreowanej prawdziwe. w swojej fikcji jak się okazuje. nie dajmy się zwariować. nie dajmy się manipulować. nie dajmy się stłamsić, przerobić na robocika ogromnych firm, rządów, państw. pozostańmy ludźmi w tym nieludzkim świecie. nie zapominajmy marzyc, walczyć, starać się, wspinać, odkrywać, próbować. życie mamy tylko jedne. nie zapominajmy o tym. ceńmy ten dar. to nasz dar. to my nim zarządzamy. przeżyjmy życie tak aby pod jego koniec powiedzieć sobie 'było pięknie', a nie tylko ' misja wykonana'. przemyśl to, później uśmiechnij się do lustra, idź i walcz o swoje lepsze jutro :)