sobota, 19 grudnia 2015

XVII.

Często wątpię. Głównie w to co dzieje się w moim życiu. Wątpię że mi się uda, wątpię że jestem odpowiednią osobą w tym miejscu itp. Jednak o dziwo, mimo że popełniłam w życiu cholernie dużo dziwnym decyzji, 99% ich nie żałuję. Bo skoro coś zrobiłam, coś postanowiłam nawet pod wpływem chwili to to oznacza że w tym momencie sądziłam iż to jest dobre. Choć w wielu przypadkach w późniejszym czasie okazywało się ze wcale tak nie było. Tak też miałam dużo dziwnych, złych znajomości, dużo dziwnych złych sytuacji. Dzięki temu mam bogatsze doświadczenie. Jednak jestem typowym Polakiem - mądry po szkodzie. Nie uczy się z porad ludzi bardziej doświadczonych - wszystko muszę poczuć na własnej skórze. Po wielkim sparzeniu się na ogół wycofywalam się z życia. Moja energia przygasala a ja przygladalam się życiu z boku. Sądziłam że tak po prostu mam. Taki mój urok czy coś. Rok temu okazało się że nie do końca ja to ja. Tak jakby siedziało coś we mnie i niekiedy bawiło się w moje życie. Siedzieć to będzie do końca moich dni. Powoduje że dużo śpię, że często jestem rozdrazniona. Ze niekiedy cały tydzień spędziłabym pod kocem a w inny wręcz bym się zabiegala. Dziwny stan. Bardzo zmienny. Trzeba z tym walczyć. Każdy dzień jest taka mini walka z samym sobą. Mimo że coś w głowie mówi mi że na nic nie mam dziś sił, że przecież jestem do dupy, to staram się z tego dnia wykszesac jak najwięcej, by mieć choć odrobinę satysfakcji i moc sobie powiedzieć nie było tak źle. Ale bywa źle. Bywają tygodnie pełne łez, wówczas na ogół przypominam sobie ze mimo instrukcji walczę z tym głównie sama. Sięgam po zielony koszyczek, odlamuje mała biała tabletkę, a później kolejna. Efekt będzie za miesiac, lecz ja jestem zadowolona z siebie ze coś dla siebie zrobiłam. Co z tego ze po 4 dniach przerywam cykl i ostatecznie efektu nie będzie? Bo poczułam się lepiej przecież. To wszystko jest strasznie zakręcone. Nie życzę nikomu takiej walki, takich obaw, dzikich radości i smutków. To wykańcza czlowieka po części. Najgorsze jest to że na ogół mało kto to rozumie. Niby się stara lecz nie potrafi pomóc, bądź nie wie jak. Nikt nie wie. Dlatego, mimo że potrzebujemy aniołów i może je mamy to i tak jesteśmy z tym sami.
Chyba że ma się swoją 11stke. Mija już rok odkąd poznałam swoją 11stke. Nie liczyła się osoba ponad nimi. Liczyli się oni. Podobne doświadczenie, podobne historie, podobne podejście do życia. Zmanimulowana odrzucilam wszelka pomoc. Po przecież poradzę sobie sama. A teraz tęsknię za nimi... Mogłabym wrócić, poznać kolejną grupę. Lecz to nie będą oni. To nie będą te same szczere uśmiechy przez łzy. Pełne ciepła rozmowy na wszystkie tematy. Wspólne posiłki, wspólne żarty. Jeny, jak ja tęsknię...

czwartek, 17 grudnia 2015

XVI.

ciężko jest ruszyć z miejsca. z miejsca w którym jest w miarę dobrze i jest w bezpiecznie. ciężko ze stanu uśpienia, bezczynności przejść w stan gotowości. ciężko jest się wziąć w garść, gdy właściwie nigdy nie robiło się tego dobrze. ale tak trzeba. chociażby pod publikę należy się uśmiechać, wykonywać to co nam odgórnie nakazano. szkoła, praca, rodzina. bo jak żyć inaczej? przecież to jest właśnie schemat szczęścia, według którego należy żyć. życie zmienia się w mechaniczne wykonywanie narzuconych zasad i stereotypów. z czasem ciężko być indywidualistą. wmawiają nam żę każdy człowiek jest inny, lecz z czasem większość ludzi gubi się w tym. zanika ich oryginalność, pomysłowość, żywiołowość, radość. stajemy się tłumem szarych ludzi. wszyscy ci którzy wychodzą poza ten schemat są krytykowani. bo jak oni tak mogą? jak oni mogą być artystami, starymi kawalerami, podróżnikami, badaczami, samotnie wychowującymi rodzicami, ludźmi kochającymi inaczej itp.? no jak? jak oni tak mogą? skandal! hańba! wstyd! wmawiają nam 'podążaj za marzeniami', a gdy dorastamy nasze marzenia odchodzą na odległy plan, a wmawiane jest nam 'musisz się wziąć za siebie i robić tak bo tak trzeba'. dziecięca radość, marzenia giną w dorosłości. my ludzie giniemy w tym procesie. procesie który wymyśli ludzie ludziom. niegdyś mądrzejsi wykorzystywali mniej oświeconym by pracowali dla nich. schemat wszedł w życie i trwa do dziś. mało co się zmieniło. nadal jesteśmy wykorzystywani, upokarzani, zmuszani itp. bo tak trzeba. bo nie można się postawić rodzicom, nauczycielom, szefom, urzędnikom itd. nie wolno! bo oni mają większe doświadczenie, większą wiedzę. ok. są przypadki gdy się to sprawdza. jednak często te wielce oświecone umysły zatrzymują się na pewnym etapie rozwoju i nie przyjmując zmian, bądź dalszych świeższych informacji. trwają w swej rzekomej, wykreowanej prawdziwe. w swojej fikcji jak się okazuje. nie dajmy się zwariować. nie dajmy się manipulować. nie dajmy się stłamsić, przerobić na robocika ogromnych firm, rządów, państw. pozostańmy ludźmi w tym nieludzkim świecie. nie zapominajmy marzyc, walczyć, starać się, wspinać, odkrywać, próbować. życie mamy tylko jedne. nie zapominajmy o tym. ceńmy ten dar. to nasz dar. to my nim zarządzamy. przeżyjmy życie tak aby pod jego koniec powiedzieć sobie 'było pięknie', a nie tylko ' misja wykonana'. przemyśl to, później uśmiechnij się do lustra, idź i walcz o swoje lepsze jutro :)